Złodziej auta premiera nie był złodziejem! Czy Łukasz W. to tylko "słup"? Grozi mu 10 lat, a on milczy!

Damian Wąsik - Bazowo.com

Damian Wąsik

Złodziej auta premiera nie był złodziejem! Czy Łukasz W. to tylko "słup"? Grozi mu 10 lat, a on milczy!

Tajemnica kradzieży lexusa Tuska. Zatrzymano 41-latka, ale śledczy mają więcej pytań niż odpowiedzi

Kradzież lexusa należącego do rodziny premiera Donalda Tuska w Sopocie wciąż budzi więcej pytań niż odpowiedzi. Choć policja zatrzymała 41-letniego Łukasza W., dziennikarskie śledztwo ujawnia szokujące fakty, które podważają wersję o zwykłej kradzieży samochodowej.

Samochód, używany przez premiera i jego żonę, został skradziony w nocy z 9 na 10 września. Został szybko odnaleziony przez policję, zaparkowany w Gdańsku, około 20 km od domu premiera. W sobotę, 13 września, na lotnisku w Gdańsku zatrzymano podejrzanego, tuż przed jego wylotem do Bułgarii.


Złodziej-amator, czy "słup"?

Jak ustaliła "Rzeczpospolita", Łukasz W., choć był wielokrotnie karany, nie ma przeszłości związanej z kradzieżami samochodów. To kluczowa informacja, która nie pasuje do schematu działania profesjonalnych grup przestępczych.

"Samochody tej klasy są kradzione przez złodziei 'pierwszoligowych'. Wątpliwe, żeby zabrał się za to amator, bez doświadczenia" – twierdzi informator ze służb.

Łukasz W. miał na koncie wyroki za oszustwa oraz przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. Większość kar odbywał w systemie dozoru elektronicznego. Brak doświadczenia w kradzieżach luksusowych aut i umiejętności ich otwierania za pomocą zaawansowanego sprzętu (warte do 100 tys. zł) rodzi pytanie: czy W. był tylko "słupem", wynajętym do wykonania zadania?


Prowokacja, czy spisek?

Kradzież lexusa nie pasuje do standardowego schematu złodziei samochodów. Dziennikarze podkreślają, że:

  • Auto zostało ukradzione w miejscu, o którym wiadomo, że jest pod nadzorem Służby Ochrony Państwa (SOP).

  • Złodziej porzucił samochód w widocznym miejscu, co jest sprzeczne z taktyką "ostygnięcia" pojazdu.

  • Zatrzymany uciekał najbardziej ryzykowną drogą, czyli przez lotnisko, które jest szczególnie nasycone służbami.

Według cytowanych przez "Rzeczpospolitą" ekspertów, kradzież mogła być elementem większej operacji. Hipotezy są liczne i szokujące: od instalacji podsłuchów, przez podłożenie ładunku wybuchowego, po próbę skompromitowania SOP. Pojawia się nawet teoria, że mogła to być prowokacja obcych służb, mająca na celu stworzenie konfliktu na linii Polska-Ukraina.

Pomimo braku przyznania się do winy i milczenia Łukasza W., śledczy nie poddają się. W ustaleniu tożsamości podejrzanego pomogła sztuczna inteligencja, która rozpoznała jego wizerunek z monitoringu. Obecnie prokuratura nie chce zdradzać szczegółów śledztwa, powołując się na jego dobro.


Komentarz redakcji Bazowo: Złodziej z przeszłością i kryminalna zagadka

Ta historia to materiał na dreszczowiec szpiegowski. Na pierwszy rzut oka, mamy do czynienia z prostą kradzieżą, jednak im więcej dowiadujemy się o Łukaszu W. i okolicznościach przestępstwa, tym więcej pojawia się znaków zapytania. Fakt, że recydywista, ale nie mający nic wspólnego z kradzieżami samochodów, podejmuje tak ryzykowne działanie, nie pasuje do logicznych reguł świata przestępczego. Czy to był element większego planu, w którym miał odegrać jedynie epizodyczną rolę? Oby śledczy szybko znaleźli odpowiedzi, zanim ta sprawa nabierze jeszcze bardziej spiskowego wymiaru.

Damian Wąsik - Bazowo.com

Damian Wąsik

Redaktor Bazowo.com

Reklama

Udostępnij artykuł

Udostępnij ten artykuł znajomym, aby mogli go przeczytać.