Gdynia/Ateny, Polska/Grecja – Sprawa Przemysława Jeziorskiego, wybitnego polsko-amerykańskiego ekonomisty i profesora Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, który został brutalnie zamordowany w Grecji, wstrząsnęła nie tylko międzynarodowym środowiskiem akademickim, ale i całą Polską. Mężczyzna, będący ojcem bliźniaków, został zastrzelony 4 lipca na przedmieściach Aten, gdy szedł na spotkanie ze swoimi dziećmi.
Zbrodnia z miłości?
W toku śledztwa zatrzymano pięć osób, w tym byłą żonę profesora, Nadię M., oraz jej obecnego partnera, Christosa D. To właśnie on przyznał się do zbrodni, twierdząc, że działał z miłości do partnerki.
"Nie mogłem znieść smutku na jej twarzy, dlatego zaplanowałem zbrodnię" – miał powiedzieć morderca podczas przesłuchania.
Chociaż Christos D. wziął całą winę na siebie, śledczy podejrzewają, że Nadia M. była współorganizatorką morderstwa. Kobieta zaprzecza wszelkim zarzutom, jednak dowody i zeznania pozostałych zatrzymanych, w tym dwóch Albańczyków i Bułgara, którzy mieli pomagać w organizacji zbrodni, mogą ją obciążać.
Pusty grób, wielki ból
Pogrzeb tragicznie zmarłego profesora odbył się 9 sierpnia na Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni. Krótko przed ceremonią rodzina zaapelowała do żałobników o wsparcie internetowej zbiórki na przyszłość jego dzieci, zamiast przynoszenia kwiatów.
„Grób Przemysława Jeziorskiego po ceremonii ostatniego pożegnania nie zalało morze kwiatów i zniczy. Na ciemnej płycie spoczęły wiązanki i wieńce z białych i purpurowych kwiatów od rodziny i przyjaciół tragicznie zmarłego profesora, a przed pomnikiem ustawiono też kilka jasnych zniczy. Obraz ten uderzał jednak skromnością i wyważonym pięknem. Zdawał się być symbolem ciszy i pustki, jaką pozostawiła śmierć prof. Jeziorskiego w sercach jego bliskich. Wstęgi na wieńcach — "Kochanemu synowi i bratu", "Przyjaciele", "Mama" — dobitnie to podkreślały” – relacjonowali obecni na ceremonii.
Sprawa jest w toku, a śledczy gromadzą kolejne dowody, które mają pomóc w pełnym wyjaśnieniu tej dramatycznej historii.