Śmierć Małgorzaty D. wstrząsnęła Warszawą. W środę (7 maja) 22-letni Mieszko R. wtargnął na Uniwersytet Warszawski i zaatakował siekierą 53-letnią pracownicę portierni. Kobieta nie miała szans – zginęła na miejscu. Gdy ochroniarz próbował interweniować, również padł ofiarą brutalnej napaści. Teraz sąd zdecydował: trzy miesiące aresztu dla sprawcy.
"To nie był przypadek" – prokuratura nie ma wątpliwości
Mieszko R., student prawa, działał z premedytacją. Według śledczych, atak był starannie zaplanowany, a jego ofiara – celowo wybrana. Dlaczego? Tego jeszcze nie wiemy. Wiadomo jednak, że w momencie zbrodni był trzeźwy. Badania toksykologiczne wykluczyły wpływ alkoholu czy narkotyków.
"Sekcja zwłok pokrzywdzonej trwa, ale już teraz wiemy, że działał z wyjątkowym okrucieństwem" – ujawnia prokurator Piotr Antoni Skiba.
"Widziałam, jak leżała w kałuży krwi" – zeznania świadków
Świadkowie tamtej dramatycznej sceny wciąż nie mogą otrząsnąć się po tym, co widzieli. "Usłyszałam krzyk, a potem zobaczyłam, jak ten młody mężczyzna uderza ją raz za razem. To było... nieludzkie" – relacjonuje jedna z pracownic UW.
Inny świadek dodaje: "Gdy ochroniarz rzucił się na pomoc, sprawa odwrócił się i ciął go w głowę. Wszędzie była krew".
Co dalej z Mieszkiem R.?
Sprawca nie przyznaje się do winy, ale dowody przeciwko niemu są przytłaczające. Teraz czekają go kolejne przesłuchania, ekspertyzy psychologiczne i... walka o najwyższy wymiar kary.
Czy kiedykolwiek odpowie za to, co zrobił? 💔 Rodzina Małgorzaty D. domaga się sprawiedliwości. "Nie chcemy, by ktokolwiek przeżył taki koszmar" – mówi jej siostra.