Sopot, Polska – Śmierć wybitnego muzyka, Stanisława Soyki, wstrząsnęła całą Polską. Artysta zmarł w wieku 66 lat, tuż przed planowanym występem na festiwalu w Sopocie. Teraz na jaw wychodzą nowe fakty dotyczące okoliczności jego odejścia. Prokuratura wszczęła śledztwo, a sekcja zwłok tylko pogłębia tajemnicę.
Zamiast na scenie – w hotelowym pokoju
21 sierpnia 2025 r., na scenie Opery Leśnej, miał wystąpić Stanisław Soyka. Zamiast tego, jego ciało zostało znalezione w hotelu między godziną 20:00 a 21:00. W związku z tym sopocka prokuratura wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności jego śmierci.
25 sierpnia odbyła się sekcja zwłok. Jednak na jej wyniki trzeba będzie poczekać miesiącami.
"Nawet do ośmiu miesięcy. Nie będzie wstępnej opinii, ponieważ będę się upierał przy ostatecznej, która obejmie nie tylko samo badanie sekcyjne, ale także analizy histopatologiczne i inne niezbędne ekspertyzy" – przekazał prokurator Michał Łukasiewicz w rozmowie z "Faktem".
Prokurator dodał również, że śledczy przesłuchali już osobę, która ujawniła zwłoki artysty, oraz że prawdopodobnie zostanie przeanalizowana dokumentacja medyczna Soyki, co jeszcze bardziej wydłuży całe postępowanie.
Publiczna żałoba i cisza
Gdy wiadomość o tragedii dotarła do organizatorów festiwalu, stacja TVN podjęła decyzję o przerwaniu transmisji. Publiczność i artyści oddali hołd zmarłemu, wspólnie śpiewając jego kultowy utwór "Tolerancja".
Rodzina Stanisława Soyki, wciąż wstrząśnięta tragedią, opublikowała poruszający wpis na Facebooku, dziękując za wsparcie. "W imieniu całej rodziny i bliskich Stanisława Soyki pragniemy serdecznie podziękować za wszystkie kondolencje, słowa wsparcia" – czytamy.
Informacje dotyczące pogrzebu nie zostały jeszcze podane do publicznej wiadomości. Pozostaje czekać na to, co wykażą ostateczne wyniki śledztwa i sekcji zwłok.