Warszawa, Polska – Kolejna rozprawa w sprawie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej przyniosła nieoczekiwane sceny. Z sali rozpraw warszawskiego sądu wyprowadzono Łukasza Żaka, oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku. Decyzja ta nie była jednak karą, a wynikiem jego własnej prośby, po tym jak poczuł się urażony słowami swojej byłej dziewczyny, Pauliny K.
Zeznania, które dotknęły oskarżonego
W czwartek, 7 sierpnia, przed sądem stanęła Paulina K., która była pasażerką w samochodzie prowadzonym przez Łukasza Żaka w noc wypadku. Kobieta, która również odniosła obrażenia w wypadku, występuje w procesie jako oskarżyciel posiłkowy.
W trakcie rozprawy, zapytano ją, czy zeznania może składać w obecności oskarżonego. Paulina K. odpowiedziała, że nie przeszkadza jej obecność Żaka, co zdaniem reporterów, którzy byli na miejscu, mocno go dotknęło. W efekcie Łukasz Żak poprosił o opuszczenie sali, na co sąd wyraził zgodę.
„te słowa musiały się nie spodobać Łukaszowi Żakowi. 28-latek najwyraźniej poczuł się dotknięty. Chciał opuścić salę na czas zeznań byłej partnerki”, relacjonowała reporterka z miejsca zdarzenia.
Wcześniej zeznania składała również Ewelina, żona Rafała (†37 l.), który zginął w wypadku. Jej dwójka dzieci również odniosła poważne obrażenia. W trakcie tych zeznań Łukasz Żak ukrył twarz w dłoniach, zdradzając w ten sposób swoje emocje.
Historia wypadku i ucieczki
Przypomnijmy, że do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 września 2024 roku. Prowadzony przez Łukasza Żaka volkswagen uderzył w forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. Rafał, mąż Eweliny, zginął na miejscu. Łukasz Żak i jego pasażerowie uciekli z miejsca wypadku, pozostawiając ciężko ranną Paulinę K. Żak zbiegł do Niemiec, skąd został sprowadzony na mocy Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Teraz Paulina K., jako oskarżyciel posiłkowy, może domagać się odszkodowania od Łukasza Żaka, a jej zeznania mogą mieć kluczowe znaczenie dla wyroku.