Freakfighter "Wielki Bu" chce wolności. "Będzie się stawiał na każde wezwanie"
Po głośnym zatrzymaniu Patryka M., znanego w świecie freak-fightów jako "Wielki Bu", jego obrońca podjął zaskakujący krok. Jak podaje portal tvn24.pl, adwokat złożył w sądzie wniosek o wydanie dla swojego klienta listu żelaznego. To dokument, który ma umożliwić podejrzanemu o poważne przestępstwa pozostanie na wolności aż do prawomocnego wyroku.
Zatrzymanie "Wielkiego Bu" na lotnisku
Patryk M. został aresztowany 12 września w Hamburgu, tuż przed planowanym wylotem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Był poszukiwany na mocy Europejskiego Nakazu Aresztowania w związku ze śledztwem prowadzonym przez Prokuraturę Krajową w Lublinie. Zarzuty, jakie mu postawiono, są bardzo poważne: udział w zorganizowanej grupie przestępczej, handel narkotykami oraz kradzieże samochodów.
Prosi o "list żelazny". Adwokat tłumaczy dlaczego
W obliczu tak poważnych oskarżeń, adwokat Patryka M., Krzysztof Ways, złożył wniosek o wydanie listu żelaznego. W rozmowie z portalem tvn24.pl argumentował, że jego klient nie ukrywał się, a wręcz przeciwnie - relacjonował swoje podróże w mediach społecznościowych, gdzie obserwuje go 200 tysięcy osób.
"Będzie się stawiał na każde wezwanie prokuratury, co zagwarantuje dodatkowo wysoka kaucja, którą proponujemy" — zapewnił obrońca.
Co to jest list żelazny?
List żelazny to rzadko stosowany w polskim prawie dokument. Jest to swoista gwarancja, że oskarżony będzie odpowiadał z tzw. wolnej stopy, czyli pozostanie na wolności w trakcie toczącego się postępowania. Oskarżony zobowiązuje się w zamian do stawiania na każde wezwanie prokuratury oraz sądu, a także nie opuszczania kraju bez zgody sądu.
Komentarz redakcji Bazowo: Celebracja kontra odpowiedzialność
Sprawa "Wielkiego Bu" to kolejny przykład zderzenia medialnej celebryckiej bańki z brutalną rzeczywistością. Mężczyzna, który publicznie relacjonował swoje luksusowe życie w Dubaju, teraz musi zmierzyć się z zarzutami o poważne przestępstwa. Argument obrońcy, że jego aktywność w mediach społecznościowych świadczy o tym, że się nie ukrywał, to nowy i fascynujący element w debacie o przestępczości w erze cyfrowej. Decyzja sądu w sprawie listu żelaznego pokaże, czy publiczna rozpoznawalność i obietnice będą wystarczającą gwarancją wobec tak poważnych zarzutów.