Gliwickie, Polska – Głośne zaginięcie 17-letniej matki z pięciomiesięcznym synem, które poruszyło pół Polski, ma zaskakujące i niepokojące kulisy. Choć Oliwia i mały Boryś zostali odnalezieni cali i zdrowi w Zielonej Górze, na jaw wychodzą wstrząsające okoliczności, które mogły doprowadzić do ucieczki.
Dwa światy, dwie prawdy
W internecie, pod postami o zaginięciu, rozpętała się prawdziwa burza. Przyjaciółki Oliwii ujawniły szokującą wersję wydarzeń. Twierdzą, że matka uciekła, ponieważ była rzekomo prześladowana przez rodzinę zastępczą, która miała ograniczać jej kontakt z dzieckiem, a nawet uniemożliwiać podstawowe czynności, jak przewijanie.
"Pomóżmy Oliwii, chcą jej zabrać synka (...) Oliwia nie mogła z synkiem nawet wychodzić na spacer, bo rodzina zastępcza robiła jej na złość" – napisała jedna z internautek, sugerując, że ucieczka była desperackim aktem w obronie dziecka.
Oficjalne źródła podają jednak inną, jeszcze bardziej dramatyczną wersję. Historia Oliwii jest pełna bólu i problemów. Nastolatka, która w przeszłości zmagała się z problemami wychowawczymi i używaniem narkotyków, trafiła do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego, a następnie do rodzinnego domu dziecka. "Wszystkim wydawało się, że odnalazła się w roli matki". Miała swój pokój, pomoc i była przygotowywana do samodzielnego życia. Teraz jednak jej nagły i nieodpowiedzialny czyn może mieć tragiczne konsekwencje.
Policja bada wszystkie wątki
Policja, która odnalazła matkę i dziecko w jednym z mieszkań w Zielonej Górze, jest świadoma sprzecznych doniesień. Funkcjonariusze z Gliwic badają teraz wszystkie wątki, w tym ten dotyczący rzekomego konfliktu z rodziną zastępczą, a także historii ucieczek nastolatki, która od najmłodszych lat sprawiała problemy.
Eksperci ostrzegają, że obecna sytuacja może zaważyć na przyszłości Oliwii. Gdy skończy 18 lat, sąd może uznać, że nie nadaje się na matkę i pozbawić ją praw rodzicielskich. Pytanie, która wersja jest prawdziwa, pozostaje otwarte.