Dożywocie i możliwość przedterminowego zwolnienia dopiero po odbyciu 40 lat kary – taki wyrok wydał Sąd Okręgowy w Gliwicach za brutalny gwałt i zabójstwo na 18-letniej Wiktorii. Dziewczyna została zamordowana, bo jej oprawca, Mateusz H. (21 l.), miał taki kaprys. O jej życie rzucił monetą. Wypadł orzeł, co oznaczało dla nastolatki wyrok śmierci. Wcześniej ją brutalnie zgwałcił.
"Moje ręce pozbawiły ją przytomności, a lina pozbawiła ją życia" – makabryczne słowa mordercy
"Moje ręce pozbawiły ją przytomności, a lina pozbawiła ją życia" – tak, od słów samego mordercy, które padły w jego wyjaśnieniach, sędzia Agata Dybek-Zdyń zaczęła ustne uzasadnienie ogłoszonego chwilę wcześniej wyroku na Mateusza H. za gwałt i morderstwo.
Mateusz H. nie chciał być obecny na publikacji wyroku. Chociaż podczas procesu twierdził, że żałuje tego, co zrobił, trudno było u niego zauważyć prawdziwą skruchę. To właśnie on zwabił do swego mieszkania Wiktorię. Tam ją zgwałcił i zabił.
Zbrodnia z kaprysu: Rzut monetą o życie
Tragedia wydarzyła się w noc z 11 na 12 sierpnia 2023 roku. Mateusz H. wracał autobusem z Katowic do Radzionkowa. Wiktoria natomiast, po zabawie w katowickiej dyskotece, jechała tym samym autobusem do domu w Bytomiu. Widząc, że dziewczyna jest mocno wstawiona, Mateusz H. zaproponował jej odpoczynek u niego w mieszkaniu. Na własną zgubę Wiktoria się zgodziła.
Ta zbrodnia to było przerażające widzimisię Mateusza H. Zabił, bo tak chciał.
"Denerwowało go, że nastolatka śpi. Postanowił więc rzucić monetą. Wypadł orzeł, więc postanowił, że zamorduje, ale pojawił się jeszcze inny zamiar – doprowadzić do obcowania płciowego z Wiktorią, która była młodą, piękną kobietą. Skrępował jej ręce, przygniótł jej ciało swoim ciałem. Doprowadził do gwałtu. Podczas tego gwałtu w niezwykle brutalny sposób używał siły. Bił ofiarę, przyduszał, używał sznurka, liny, rąk. Całe zdarzenie było bardzo dynamiczne, jednak miał czas, by co parę sekund sprawdzać, czy pani Wiktoria żyje. Kiedy ofiara zmarła, przeraził się, uciekł na działki, gdzie się upił" – przypomniała przebieg zdarzeń sędzia Agata Dybek-Zdyń.
Mateusz H. utrzymywał, że zgwałcił nastolatkę dopiero po jej śmierci, ale sąd nie zgodził się z tym twierdzeniem. Wszystkie opinie biegłych mówiły co innego. Biegli zostali przesłuchani w procesie i potwierdzili swoje ekspertyzy. A to oznacza, że Wiktoria cierpiała znacznie dłużej, zanim zmarła.
"Absolutny brak szacunku dla zamordowanej" – uzasadnienie wyroku
Wina Mateusza H. nie budzi wątpliwości, a okoliczności popełnienia zbrodni wykluczyły, by zwyrodnialca potraktować łagodniej.
"Sposób działania sprawcy, niezwykle brutalny, brak jakiegokolwiek motywu, rzucenie monetą o życie ofiary, wszystko to zdecydowało, że jest to kara dożywotniego pozbawienia wolności. Mamy świadomość, że był w chwili czynu bardzo młody, ale Wiktoria również była młoda. Mamy na celu też sprawienie, żeby każdy potencjalny sprawca, który pomyśli o czymś podobnym, zastanowił się nad tym, czy jest uprawniony do tego, by odebrać komuś życie. Oskarżony okazał absolutny brak szacunku dla zamordowanej, działał bez powodu, zrealizował swój kaprys – tak trzeba zinterpretować owo rzucenie monetą" – uzasadniała sędzia Agata Dybek-Zdyń.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Mateusza H., mecenas Marcin Runowski, już zapowiedział złożenie apelacji. Natomiast niereprezentujący rodziców Wiktorii mecenas Waldemar Bogdan stwierdził, że nie będzie się odwoływał. Prawdopodobnie nie uczyni też tego prokuratura.