Magdalena W. odsiaduje wyrok za oszustwo, ale jej życie naznaczyła znacznie większa tragedia. W trakcie jej zatrzymania straciła synka, Oskarka, który zmarł w rodzinie zastępczej po zaledwie czterech dniach. Przyczyna śmierci chłopca wciąż pozostaje niewyjaśniona. Matka, której pozostały po synku tylko zdjęcia, modli się o jak najszybsze opuszczenie więziennych murów. Stara się o elektroniczny dozór, by móc wrócić do domu i odzyskać swoją córkę. Czy sąd uwierzy w jej przemianę i zgodzi się na wolność?
Zatrzymanie matki i nagła śmierć Oskarka
Kobieta została zatrzymana 15 maja 2025 roku. Policja weszła do mieszkania prababci Haliny, gdzie Magdalena W. przebywała z dwójką swoich dzieci – Oskarkiem i Lenką. Funkcjonariusze przyszli po matkę, aby doprowadzić ją do więzienia w związku ze skazaniem za oszustwo i niezapłacone mandaty. W trakcie czynności Oskar i Lenka zostali odebrani matce i przekazani pracownikom Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie. Rodzeństwo zostało odseparowane i umieszczone w osobnych rodzinach zastępczych. Obydwoje mieli tam przebywać do czasu wyjścia matki z więzienia, czyli przez cztery miesiące. Nikt nie przypuszczał, że dojdzie do dramatu. Po zaledwie czterech dniach chłopczyk zmarł.
Prokuratura wszczęła postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania jego śmierci, ale jak dotąd nikt nie usłyszał zarzutów. Sekcja zwłok nie wykazała urazów ani treści pokarmowej w drogach oddechowych.
"Prawdopodobną przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo-oddechowa lub pokarmowa" — poinformował Remigiusz Krynke z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
W rozmowie z prababcią Oskarka i Lenki, panią Haliną, która nie kryje oburzenia całą sytuacją. Jej ocena sytuacji jest bardzo osobista i odbiega od stanowiska śledczych.
"Potraktowali ją jak najgorszą przestępczynię. Ona nie jest zbrodniarką, żeby ją kuć w kajdany i trzymać za kratami. Nie zrobiła nic strasznego. To młoda dziewczyna, pogubiła się i zrobiła głupotę, ale była dobrą matką i chcę nią być" — mówi łamiącym się głosem pani Halina.
Walka o elektroniczny dozór i powrót do córki
Niewykluczone, że Magdalena W., która straciła synka, niebawem wróci do domu. W czwartek komisja penitencjarna będzie debatować nad zmianą środka dla osadzonej z pobytu w zakładzie karnym na dozór elektroniczny.
Jak to wygląda w praktyce? Skazanemu zakładana jest opaska (nadajnik) na nogę lub rękę, która przesyła sygnały do centrali monitorowania. W miejscu zamieszkania skazanego instalowany jest rejestrator, który odbiera sygnały z nadajnika i przekazuje je do centrali. Służba Więzienna monitoruje lokalizację skazanego i sprawdza przez całą dobę, czy przestrzega on nałożonych ograniczeń. Jeśli komisja wyrazi zgodę, Magdalena niedługo wróci do domu i będzie mogła starać się o powrót córki.
Czy Magdalena W. otrzyma szansę na nowy start i będzie mogła odbudować życie u boku swojej córki? Czas pokaże, jaką decyzję podejmie komisja penitencjarna.