11-latka z woj. opolskiego sama wsiadła do pociągu i pojechała na Śląsk, gdzie czekał na nią 24-letni Karol B. "Zostawiła telefon i dramatyczną wiadomość dla matki" – ujawniają źródła. Dwie noce w obcym mieszkaniu, zarzuty dla mężczyzny i wciąż więcej pytań niż odpowiedzi.
"Nie poznali się przez internet" – tajemnicza znajomość dziecka z dorosłym
Śledczy potwierdzają, że Patrycja i Karol B. nie kontaktowali się online. Gdzie i w jakich okolicznościach się spotkali? Tego jeszcze nie ujawniono. Wiadomo natomiast, że mężczyzna był aktywny na portalach randkowych i "szukał związku". *Czy 11-latka była jego celem?*
Co znaleziono w komputerze i telefonie oskarżonego?
Prokuratura przeanalizowała sprzęt Karola B., ale nie natrafiono na dowody wskazujące na inne ofiary. "Na ten moment nie ma podstaw, by sądzić, że skrzywdził więcej osób" – mówi prokurator. Mimo to śledztwo trwa, a kluczowe może być przesłuchanie dziewczynki, które ma się odbyć jeszcze w tym tygodniu.
"Przyjechała dobrowolnie, ale wbrew woli matki" – dwuznaczna sytuacja
Patrycja spędziła w mieszkaniu mężczyzny dwie noce. Choć według śledczych zrobiła to z własnej woli, prawo jest jasne: 24-latek nie miał prawa jej zatrzymywać. Teraz odpowiada za:
✔ dokonanie "innych czynności seksualnych" wobec małoletniej,
✔ przetrzymywanie dziecka bez zgody opiekuna.
Grozi mu do 15 lat więzienia.
"Dlaczego nikt jej nie zatrzymał?" – pytają oburzeni Polacy
Sprawa znów otwiera dyskusję o bezpieczeństwie dzieci:
-
Dlaczego 11-latka mogła sama wsiąść do pociągu?
-
Czy Karol B. działał sam, czy miał wspólników?
-
Co stało się w tych dwóch nocach w mieszkaniu w Żorach?
Przesłuchanie Patrycji może rzucić nowe światło na sprawę, ale już teraz wiadomo, że to kolejny alarmujący przypadek, który powinien zmusić nas do refleksji. Tymczasem dziewczynka jest pod opieką rodziny, a pod jej domem zapalono znicze – jako symbol troski i nadziei, że takie historie się nie powtórzą. 🕯️