Feliks Talarczyk (79 l.), teść Tadeusza Dudy, który dokonał potrójnej zbrodni w Starej Wsi, cudem uniknął śmierci. Jak ujawnia poruszony mężczyzna, kula mordercy nie dosięgła go tylko dlatego, że zabójcy zacięła się broń w ułamku sekundy, gdy lufa była wycelowana w jego głowę. Pan Feliks opowiada o piekielnych chwilach, a jego jedyną nadzieją jest teraz powrót do zdrowia postrzelonej żony, Elżbiety.
Piekło w Domu: Dramatyczne Chwile i Zacięta Broń
"Tyle krzywdy wyrządził, zabił moją wnuczkę, jej męża i postrzelił moją żoną Elżbietę" – mówi poruszony Feliks Talarczyk. Mimo że morderca Tadeusz Duda nie żyje, strach wciąż tkwi w seniorze.
Pan Feliks był w domu z żoną, gdy w piątek, 27 czerwca, wtargnął Duda. "Postrzelił mi żonę, lufę wycelował we mnie, ale mu się zacięła" – relacjonuje 79-latek. Jego żona, Elżbieta, została postrzelona w brzuch i w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Po pięciu dniach walki, kobieta otworzyła oczy. "Modlitwy pomogły. Po 5 dniach moja żona otworzyła oczy, lekarze mówią, że jest nadzieja, że z tego wyjdzie" – dodaje pan Feliks.
"Ułamki Sekundy, Jak Zięć Urządził Nam Tu Piekło"
Dzień po odnalezieniu zwłok Tadeusza Dudy w Starej Wsi nadal panuje żałoba. Zięć pana Feliksa urządził tam krwawą rzeź, najpierw postrzelił teściową, a potem przeszedł do domu córki i zięcia, gdzie dokonał podwójnego morderstwa.
"To były ułamki sekundy, jak zięć w piątek urządził nam tu piekło" – wspomina pan Feliks. "Wszedł przez garaż. Ubierałem buty, gdy do mnie doskoczył. Krzyczał: 'kładź się na ziemię'. Ja tego nie zrobiłem. Wtedy przyłożył mi lufę do głowy" – relacjonuje dramatyczne wydarzenia.
W tych koszmarnych chwilach pan Feliks błagał o życie: "Błagałem go: 'człowieku, daruj mi życie, bo chcę się jeszcze z Bogiem się pojednać'. Wtedy coś mu się zacięło w tym karabinie". Ten szczęśliwy zbieg okoliczności uratował mu życie.
"Serce z Kamienia": Ostatnie Chwile Ofiar i Tragedia Rodzinna
Po nieudanym strzale do teścia, Duda poszedł do Elżbiety, która skryła się za drzwiami. "Ona skryła się za drzwiami, Duda szarpał je i wycelował w Elżbietę" – zawiesza głos teść zabójcy. Potem morderca udał się do swojej córki, Justyny, i jej męża Zbyszka. "Zabił ją i jej męża Zbyszka. Nie wiem, co w głowie mu siedziało" – zastanawia się pan Feliks.
Wspomina zamordowaną wnuczkę z ogromnym bólem: "To była moja cudowna wnuczka. Trzymała Polusię na rękach, gdy on celował do niej z broni. Co trzeba mieć w głowie, żeby coś takiego zrobić. Serce z kamienia" – dodaje załamany dziadek.
Zbrodniarz Nie Spocznie z Ofiarami: "Nie Ma Takiej Opcji"
Pan Feliks opowiada, że jego zięć był "dziwny" i miał już sprawy o znęcanie. Mimo to, rodzina starała się utrzymać spokój, nawet jeśli oznaczało to unikanie kontaktu. "8 lat w jego domu nie byliśmy, chociaż stoi tuż przed naszym. On nam nie pozwalał, nie mogłem wejść do domu swojej córki, ale nie naciskaliśmy, aby był tylko spokój" – mówi.
Dziś pan Feliks odczuwa ogromny ból z powodu opóźnionej sprawiedliwości. "Moja córka Wiesława była przez niego zastraszana. Dziś dopiero odebraliśmy pismo z prokuratury, że kierują sprawę do sądu, szkoda, że za późno" – mówi 79-latek.
Jedynym pocieszeniem jest dla niego powrót żony do zdrowia. "Pocieszeniem dla mnie jest tylko to, że moja żona po pięciu dniach od operacji wreszcie otworzyła oczy. Lekarze mówią, że idzie ku dobremu. Jak ją zabierali zakrwawioną z domu, zdołała tylko powiedzieć: 'karetkę, karetkę'" – dodaje.
Pan Feliks, kłębek nerwów, nazywa swojego zięcia krótko: "morderca". Zdecydowanie podkreśla, że Duda nie zostanie pochowany obok swoich ofiar. "Nie zostanie pochowany w tym samym grobie, z moją wnuczką i jej mężem, nie ma takiej opcji".
Termin pogrzebu Justyny i Zbigniewa nie jest jeszcze znany. W środę, 2 lipca, o godzinie 20:00 w kościele w Starej Wsi odbędzie się różaniec w intencji tragicznie zmarłych.
Co sądzisz o woli pana Feliksa, by zabójca nie spoczął z ofiarami? Jakie emocje budzi w Tobie ta historia?