Myślała, że to córka. Kiedy domofon zadzwonił, zeszła przed blok, ale zamiast powitania zobaczyła lufę pistoletu wymierzoną prosto w twarz. W Tarnowie (woj. małopolskie) 70-letnia kobieta wpadła w zasadzkę zastawioną przez 68-letniego byłego partnera. Mężczyzna strzelił z wiatrówki, raniąc seniorkę w policzek. Kobieta trafiła do szpitala. Napastnik został szybko zatrzymany przez policję. Okazało się, że miał sądowy zakaz zbliżania się do swojej ofiary.
Zemsta byłego partnera: Strzał w twarz
Dramat rozegrał się we wtorek przed jednym z bloków przy ul. Parkowej w centrum Tarnowa. Mężczyzna nie mógł pogodzić się z rozstaniem z 70-letnią kobietą. Co więcej, miał sądowy zakaz zbliżania się do swojej ofiary, ale złamał go, w bestialski sposób.
Sprawca zaskoczył swoją ofiarę, podszywając się pod inną osobę, najprawdopodobniej pod córkę seniorki. Podstępem wywabił ją z mieszkania, a kiedy kobieta wyszła przed blok, wyjął broń pneumatyczną i przyłożył ją do jej twarzy.
Świadkowie zdarzenia mówią, że padł jeden strzał. Kobieta natychmiast zaczęła wołać o pomoc i osunęła się na chodnik z raną policzka. Zabrano ją do szpitala. Na szczęście, jak informuje policja, jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Pijany napastnik zatrzymany
Mężczyzna nie zdążył uciec daleko. Został zatrzymany na miejscu przez świadków zdarzenia oraz szybko interweniujący patrol policji. W chwili zatrzymania był pijany.
"Czekamy, aż wytrzeźwieje, by można było wykonać z nim dalsze czynności" — mówi policja.
Wstępnie sprawa jest prowadzona w kierunku naruszenia nietykalności cielesnej, spowodowania obrażeń oraz złamania sądowego zakazu kontaktu. Ostateczną decyzję co do kwalifikacji prawnej zdarzenia podejmie prokurator. Broń, to pistolet na sprężony gaz CO₂, miotający śrutem. Co istotne, mężczyzna nie musiał posiadać na niego zezwolenia.
"To była zaplanowana zasadzka"
Sąsiedzi poszkodowanej kobiety nie mają wątpliwości co do charakteru zdarzenia.
"To była zaplanowana zasadzka. Najpierw domofon, potem przynęta, a na końcu strzał. On nie wyglądał na zaskoczonego. Wiedział, co robi" — mówią mieszkańcy
Dodają również, że para miała w przeszłości burzliwą relację, a kobieta wielokrotnie skarżyła się na nękanie ze strony byłego partnera. Ten dramatyczny incydent jest tragicznym potwierdzeniem, jak poważne mogą być konsekwencje ignorowania zakazów zbliżania i braku rozwiązania konfliktów w relacjach.