DRAMAT W SIEDLCACH! Matka "chorej" Julki oskarżona o BRUTALNE ZNĘCANIE SIĘ nad dzieckiem! "Ratuj mnie"

Damian Wąsik - Bazowo.com

Damian Wąsik

DRAMAT W SIEDLCACH! Matka "chorej" Julki oskarżona o BRUTALNE ZNĘCANIE SIĘ nad dzieckiem! "Ratuj mnie"

Siedlce, woj. mazowieckie. Dziś 10-letnia Julka miała cierpieć na rzadkie schorzenie skóry, co twierdziła jej matka, Monika B. Kobieta nie pracowała, ale występowała w telewizji, kwestowała pod kościołami i organizowała zbiórki pieniędzy na rzekome leczenie dziewczynki. Dziś okazuje się, że za ranami dziecka mogła stać nie tajemnicza choroba, lecz sama matka. Właśnie ruszył proces 44-letniej Moniki B., oskarżonej o znęcanie się nad córką ze szczególnym okrucieństwem. Kobietę wprowadzono na salę rozpraw w kajdankach, a twarz skrywała głęboko pod kapturem, którego nie zdjęła ani na chwilę.


Makabryczne Zarzuty: Okaleczanie i Wykorzystywanie Dziecka

W czwartek, 17 lipca, przed Sądem Okręgowym w Siedlcach rozpoczął się proces Moniki B. Prokuratura zarzuca jej, że przez kilka lat celowo powodowała u córki poważne obrażenia — smarując jej twarz, szyję i uszy żrącymi substancjami. Miała też wykorzystywać wygląd dziewczynki do zbierania pieniędzy na leczenie, którego Julka w rzeczywistości nie potrzebowała.

Proces został utajniony na wniosek wszystkich stron – prokuratora, obrońców i samej oskarżonej. Sąd przychylił się do wniosku, kierując się przede wszystkim dobrem małoletniej ofiary.


Dramatyczny Moment w Sądzie: "Ratuj Mnie"

Jak relacjonuje reporter obecny w Siedlcach, tuż przed ogłoszeniem decyzji o utajnieniu procesu, doszło do drobnego, acz dramatycznego incydentu na korytarzu sądu. Monika B., prowadzona przez policjantów, dostrzegła swojego dorosłego syna z wcześniejszego związku. "Ratuj mnie" – wyszeptała do niego przez zaciśnięte usta. Około 20-letni chłopak, z irokezem na głowie, zachowywał się nerwowo, próbował zasłaniać kamery i utrudniał pracę fotoreporterom.


Metodyczne Działania i Szok w Społeczności

Sprawa dotyczy małej wsi Sięciaszka Druga w woj. lubelskim. To właśnie tam mieszkała oskarżona z córką i rodziną. Monika B. została zatrzymana 12 lutego 2024 r., gdy Julka miała 9 lat.

Prokuratura zarzuca kobiecie znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. Według ustaleń śledczych, Monika B. miała działać metodycznie i przez długi czas. Do okaleczania córki używała różnych substancji chemicznych. Śledczy zabezpieczyli w domu żrące środki, które mogły powodować rozległe i bolesne rany na twarzy i szyi dziewczynki. Prokuratura twierdzi, że kobieta celowo podsycała obraz cierpienia dziecka, by wzbudzać współczucie i zdobywać pieniądze. W internecie prowadziła zbiórki z dramatycznymi zdjęciami, osobiście kwestowała pod kościołami, prosiła o pomoc przez duchownych i występowała w programach interwencyjnych. Pieniądze miały trafiać na jej prywatne konto.

Dziennikarze "Faktu" byli na miejscu tuż po zatrzymaniu. We wsi zapanowało ogromne poruszenie. Ludzie mówili, że nie chcą wierzyć, ale "coś musiało być, skoro zabrali ją w kajdankach".


Milczenie Męża i Grożąca Kara

W sądzie w Siedlcach pojawił się także mąż oskarżonej, ojciec Julki. Wcześniej, w rozmowie z „Faktem”, zarzekał się, że nie wierzy w winę żony: "Zauważyłbym. Gdyby ktoś ją krzywdził, nie pozwoliłbym na to" – mówił wtedy wyraźnie poruszony. Tym razem jednak nie chciał rozmawiać. Gdy reporter zbliżył się z pytaniem, mężczyzna odwrócił się bez słowa i zbył go milczeniem.

Monice B. grozi do 20 lat więzienia. Proces będzie kontynuowany za zamkniętymi drzwiami, a los małej Julki i jej oprawczyni spoczywa teraz w rękach wymiaru sprawiedliwości.

Źródło. fakt.pl

Damian Wąsik - Bazowo.com

Damian Wąsik

Redaktor Bazowo.com

Reklama

Udostępnij artykuł

Udostępnij ten artykuł znajomym, aby mogli go przeczytać.