Alpy Szwajcarskie – Z Alp Szwajcarskich napłynęły tragiczne wieści, które wstrząsnęły polskim środowiskiem górskim. Dwóch doświadczonych alpinistów ze Śląska – Jan Dudek z Zabrza i Kazimierz Wszołek z Tarnowskich Gór – zginęło podczas wyprawy. Mimo że jeden z nich zdążył nadać sygnał SOS, góry okazały się bezlitosne.
Ostatnie chwile i desperacki sygnał
Alpiniści zaginęli 22 sierpnia w rejonie kantonu Valais, po tym jak wyruszyli na szczyt Weissmies. W pewnym momencie jeden z nich nadał sygnał alarmowy SOS. Następnie kontakt urwał się na zawsze. Rozpoczęła się zakrojona na szeroką skalę akcja poszukiwawcza, jednak ratownicy odnaleźli jedynie ich samochód zaparkowany w miejscowości Saas-Grund.
Po kilku dniach poszukiwań ratownicy natrafili na skalnej półce na dwa ciała. Niestety, 26 sierpnia najgorsze obawy się potwierdziły.
Tragedia, która przerwała życiowy cel
Śmierć 76-letniego Kazimierza Wszołka jest tym bardziej wstrząsająca, że był on o krok od zrealizowania wielkiego, życiowego celu. Brakowało mu już tylko dwóch szczytów do zdobycia wszystkich alpejskich czterotysięczników. Góry, które były jego pasją i miłością, w końcu go zabrały.
"Tatusiu, będzie nam Ciebie bardzo brakowało. Żyłeś i odszedłeś na swoich zasadach, choć jeszcze z ambitnymi celami i na pewno nie chcący. Nie możemy w to uwierzyć, bo zawsze wracałeś z najdalszych gór. Bardzo Cię kochamy – mężu, tato, dziadku i przewodniku" – napisała w poruszającym wpisie jego córka, Katarzyna Witucka.
Śmierć dwóch alpinistów to ogromna strata dla ich rodzin, przyjaciół i całej społeczności górskiej. Ich historia przypomina, jak wielka jest pasja do gór, ale także jak nieprzewidywalne i bezlitosne potrafią one być.