Dramat Sebastiana Majtczaka! "Może pęknąć" za kratami – koniec luksusów, zaczyna się więzienny koszmar!

Jakub Kamiński - Bazowo.com

Jakub Kamiński

Dramat Sebastiana Majtczaka! "Może pęknąć" za kratami – koniec luksusów, zaczyna się więzienny koszmar!

"Osoba medialna" – taki status w katowickim areszcie będzie miał Sebastian Majtczak (34 l.), który przez półtora roku ukrywał się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Takim określeniem w środowisku służby więziennej nazywa się osoby "ze świecznika", które trafiają za kratki. Wobec nich zachowuje się szczególną ostrożność. – "Często w murach aresztu osoby pękają i popadają w rozpacz. Wydaje mi się, że Sebastian M. właśnie do takich osób może należeć" – przewiduje informator. Majtczak jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina z Myszkowa. Luksusowy hotel zamienił na pojedynczą celę z kamerami.


Dramatyczna historia ucieczki i zarzutów

Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim przychylił się we wtorek (27 maja) do wniosku Prokuratury Okręgowej w Katowicach o zastosowanie aresztu dla Majtczaka. Śledczy argumentowali to obawą matactwa, ponownej ucieczki podejrzanego czy też bezprawnego utrudniania postępowania.

Sebastian Majtczak został zatrzymany w Dubaju 23 maja po kilkunastu miesiącach ukrywania się. Był poszukiwany listem gończym i czerwoną notą Interpolu. Zdaniem prokuratury to on jest głównym podejrzanym o doprowadzenie do wypadku 16 września 2023 roku.

BMW prowadzone przez Majtczaka, jadące z prędkością ponad 253 km/h, uderzyło w Kię, która stanęła w płomieniach. Rodzina z Myszkowa – Martyna (†37 l.), jej mąż Patryk (†39 l.) i ich syn Oliwier (†4 l.) – nie miała szans na ratunek. Cała trójka zginęła w płonącym samochodzie na autostradzie A1 w Sierosławiu.


Od świadka do oskarżonego: Złota wiza i ukrywanie się

Początkowo Majtczak miał status świadka, gdyż zakładano, że w zdarzeniu brała udział tylko Kia. Kilka dni po wypadku wyjechał z kraju, najpierw do Niemiec, a następnie do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tam dowiedział się, że śledczy chcą przedstawić mu zarzut spowodowania wypadku śmiertelnego, gdyż napłynęły nagrania potwierdzające jego udział. Informacje te zostały potwierdzone przez opinie biegłych.

Majtczak nie wracał do kraju. Stawiał warunki: chciał listu żelaznego. Media podawały, że w ZEA nabył złotą wizę, która miała mu gwarantować nietykalność. Przez półtora roku był nieuchwytny, wiódł dostatnie życie w luksusowym hotelu.

Po wydaniu przez ZEA zgody na ekstradycję, wypadki potoczyły się błyskawicznie. 23 maja został zatrzymany, a 26 maja wieczorem pod eskortą policji trafił do Polski. Następnego dnia usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu osiem lat więzienia.


Areszt w Katowicach: Specjalne traktowanie "osoby medialnej"

Po przesłuchaniu w Katowicach, Majtczak został przewieziony do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim, który we wrześniu 2023 roku wydał za nim list gończy. Sąd zdecydował o 30-dniowym areszcie dla Majtczaka. Po posiedzeniu aresztowym został skonwojowany z powrotem na Śląsk. Najbliższe miesiące spędzi w areszcie śledczym w Katowicach.

"Osoba medialna" – ten status wiąże się ze specjalnym traktowaniem osadzonego.

"Zwyczajowo otrzymuje celę pojedynczą z pełnym nadzorem kamer. Trzeba postępować z nim bardzo ostrożnie" – tłumaczy nasz informator.

Po przekroczeniu murów aresztu do "osoby medialnej" delegowani są doświadczeni strażnicy, ponieważ służby spodziewają się, że będzie miał adwokatów, którzy będą im "patrzyli na ręce". Majtczak jest całkowicie odizolowany od innych osadzonych.

"Na spacerach, o ile będzie chciał z nich korzystać, jest kilka pól spacerowych, po których będzie mógł samotnie chodzić" – dodaje informator.


"Może pęknąć": Samotność i wyrzuty sumienia?

W środowisku więziennym, śmierć dziecka w samochodzie budzi szczególne potępienie. Dlatego też, by Majtczak nie był prześladowany przez innych osadzonych, będzie izolowany. Nasz informator nie wyklucza, że biznesmen będzie chciał zdobyć uznanie poprzez pieniądze.

"Często w murach aresztu osoby pękają i popadają w rozpacz. Wydaje mi się, że Sebastian M. właśnie do takich osób może należeć" – opowiada nasz rozmówca.

Podczas przesłuchania w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach Majtczak miał "uronić łzę", gdy wspominał o wypadku. Najbliższe tygodnie pokażą, jak będzie się zachowywał.

Zdaniem informatora Majtczak do tej pory stosował tzw. mechanizm obronny i wypierał z siebie zdarzenie, co pozwalało mu skutecznie ukrywać się. Teraz, za kratami, będzie zupełnie inaczej. Podejrzany będzie mógł kontaktować się z adwokatem i to za jego pośrednictwem będzie zwracał się do prokuratury o możliwość wykonania telefonu do rodziców czy też najbliższych.

"Zgody uzależnione są [od] prokuratora prowadzącego sprawę i zaawansowanego śledztwa" – tłumaczy nasz rozmówca.

Tak więc Majtczaka czekają trudne czasy. Czy skruszeje w murach więziennych i będzie współpracować ze śledczymi?


Wyjaśnienia Majtczaka: Nie przyznaje się do zarzutu

Zdaniem katowickiej prokuratury Sebastian M. jest jedynym podejrzanym o spowodowanie śmiertelnego wypadku w Sierosławiu.

"Zgromadzono materiał wskazujący winę tego zdarzenia na kierowcę bmw" – informuje prokurator Izabela Knapik z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Sebastian Majtczak nie przyznaje się do zarzutu. Śledztwo w sprawie wypadku ma już kilkanaście tomów akt i jest na końcowym etapie. Jednak zatrzymanie podejrzanego może sprawić, że zostanie wydłużone.

"Dalsze czynności będą zależały od zachowania podejrzanego, ma on prawo składania wniosków dowodowych, zapoznania się z aktami" – dodaje prokurator Knapik.

Przesłuchanie w prokuraturze odbyło się z udziałem dwóch adwokatów Sebastiana Majtczaka. Śledczy nie ujawniają treści jego wyjaśnień, ale dodają, że podejrzany zadeklarował współpracę po zapoznaniu się z aktami sprawy.

W nagraniu internetowym Majtczak przedstawia swoją, skrajnie odmienną wersję wypadku. Tłumaczy, że osobowa Kia zjechała ze skrajnie prawego pasa na skrajnie lewy, a on miał do wyboru albo uderzenie w wiadukt, albo zderzenie z Kią. Są to wyjaśnienia sprzeczne z ustaleniami biegłych, którzy uważają, że jechał z prędkością co najmniej 253 km/h w miejscu, gdzie prędkość dozwolona wynosi 120 km/h.

Jak myślicie, czy samotność za kratami wpłynie na postawę Sebastiana Majtczaka i czy w końcu przyzna się do winy?

Jakub Kamiński - Bazowo.com

Jakub Kamiński

Redaktor Bazowo.com

Udostępnij artykuł

Udostępnij ten artykuł znajomym, aby mogli go przeczytać.