Adrian Szymaniak, znany z trzeciej edycji programu "Ślub od pierwszego wejrzenia", zdobył się na wstrząsające wyznanie w "Dzień Dobry TVN". Ze łzami w oczach opowiedział o swojej walce z chorobą, która wywróciła jego życie do góry nogami. Mężczyzna zmaga się z glejakiem czwartego stopnia – najbardziej złośliwym i agresywnym nowotworem mózgu.
"Do samego końca wierzyłem, że ta diagnoza będzie łagodniejsza. A teraz się zastanawiam: za co, dlaczego? Przecież osiągnąłem maksymalny poziom pecha w całym nieszczęściu" – mówił Adrian, powstrzymując łzy.
Wcześniej jego uwagę zwróciły niepokojące, wręcz surrealistyczne objawy. "W piątek przeglądając coś na telefonie, zauważyłem, że ekran wyskakuje mi poza telefon" – wspominał. Chwilę później, stojąc na czerwonym świetle, zobaczył na masce swojego samochodu tańczące kotki z bajki, którą ogląda jego córka. Po tym doświadczeniu przyszedł straszliwy, migrenowy ból.
Koszty leczenia glejaka. "120 tys. zł miesięcznie"
Przed Adrianem radioterapia i chemioterapia, ale on sam nie ukrywa, że ma nadzieję na leczenie komercyjne, które wiąże się z potężnymi kosztami.
"Jest to również prowadzone komercyjnie, natomiast są to ogromne koszty - 120 tys. zł miesięcznie i jest sugestia, żeby przez dwa lata tę metodę mieć wdrożoną w życie" – przyznał Szymaniak.
Mimo tych ogromnych kwot, Adrian nie traci nadziei. Chce "zapisać się do statystyki tych osób z przeżywalnością jednak dłuższą, niż mówią statystki w internecie".
Miłość silniejsza niż choroba
W tej niezwykle trudnej sytuacji Adrian może liczyć na wsparcie swojej żony, Anity. Para, która z dnia na dzień musiała zmierzyć się z potworną diagnozą, zgodnie twierdzi, że choroba jeszcze bardziej scementowała ich relację. Planują nawet wziąć drugi ślub.
"Jestem naprawdę dumny z mojej żony, ona jest dla mnie superbohaterką" – powiedział Adrian, a w jego słowach było słychać ogromne pokłady miłości.