Dramat na planie "Ninja vs Ninja". Uczestnik złamał kręgosłup i oskarża Polsat o "nieludzkie podejście"
Albert "Brudny" Lorenz, jeden z najbardziej rozpoznawalnych i doświadczonych zawodników programu "Ninja Warrior Polska", przeżywa jeden z najtrudniejszych momentów w życiu. Podczas nagrań do nowego sezonu show "Ninja vs Ninja" doznał poważnego urazu kręgosłupa. Po wypadku trener personalny oskarżył produkcję o obojętność i brak wsparcia. W odpowiedzi, Polsat wydał stanowcze oświadczenie.
Do wypadku doszło 23 lipca. Lorenz poinformował o urazie w mediach społecznościowych, a w jednym z ostatnich postów przedstawił "rzeczywisty obraz sytuacji". Twierdzi, że pomimo zapewnień, ubezpieczenie było niewystarczające na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji, a po próbach kontaktu spotkał się z "całkowitą obojętnością".
"Takie podejście jest nie tylko nieludzkie i bezlitosne, ale również pokazuje całkowity brak szacunku do uczestników programu, którzy doznają poważnego urazu" - napisał Albert "Brudny" Lorenz.
Stanowcza reakcja Polsatu. "Znał wszelkie zasady"
W odpowiedzi na oskarżenia, redakcja serwisu Plejada skontaktowała się z produkcją programu, która wystosowała oświadczenie. Polsat stanowczo odcina się od zarzutów, argumentując, że zawodnik doskonale znał ryzyko i zasady.
"Zawodnik, który uległ kontuzji... startował w programie już kolejny raz i doskonale znał wszelkie zasady. [...] Zarówno on, jak i wszyscy zawodnicy, objęci są ubezpieczeniem i w razie jakiejkolwiek kontuzji mają zapewnione bezpłatne leczenie" - czytamy w oświadczeniu produkcji.
Polsat podkreśla, że każdy uczestnik wie, że "sportowe zmagania" niosą ze sobą ryzyko, a wszyscy startujący podpisują umowę i regulamin. Zawodnicy mają też prawo zrezygnować z pokonywania przeszkody w dowolnym momencie.
Komentarz redakcji Bazowo: Kto mówi prawdę?
Konflikt pomiędzy Albertem Lorenzem a Polsatem jest bolesnym przypomnieniem o cenie, jaką płaci się za udział w tego typu programach. Z jednej strony mamy dramat poszkodowanego, który czuje się porzucony po wypadku. Z drugiej - twarde stanowisko stacji, która powołuje się na podpisaną umowę i świadomość ryzyka. Niezależnie od tego, która strona ma rację, ten spór rzuca cień na kulisy produkcji i rodzi pytania o to, jak w rzeczywistości traktowani są uczestnicy show, kiedy gasną kamery.