Polscy widzowie są wściekli na organizatorów Eurowizji 2025 po tym, jak w podsumowaniu finału pokazano Justynę Steczkowską wyłącznie w scenie bez śpiewu. Podczas gdy wszyscy inni artyści zostali zaprezentowani w kluczowych fragmentach swoich piosenek, nasza reprezentantka pojawiła się jedynie jako "wisząca postać" bez możliwości zaprezentowania swojego potężnego głosu.
"To nie przypadek, to sabotaż!"
W mediach społecznościowych zawrzało:
-
"Każdy dostał swój najlepszy fragment, a Justyna - scenę, w której nawet nie otwiera ust!"
-
"Gdzie jej niesamowity wokal? Gdzie fragment 'Gai'? To celowe działanie!"
-
"EBU od lat traktuje Polskę po macoszemu. Wystarczy przypomnieć sprawę z 2024 roku!"
Kto za to odpowiada?
Zgodnie z zasadami konkursu:
✔ To polska delegacja wybiera fragmenty do podsumowania
✔ Justyna podobnież sama zaakceptowała to ujęcie po próbach
Ale fani nie kupują tych wyjaśnień:
"Nawet jeśli to nasz błąd, to ktoś powinien był przewidzieć, jak to wygląda w porównaniu z innymi krajami!"
Czy to kolejny przykład antypolskiej narracji?
To nie pierwszy raz, gdy polski występ jest marginalizowany:
-
W 2023 roku nasz reprezentant dostał najgorsze sloty koncertowe
-
W 2022 roku jury ignorowało polską piosenkę mimo doskonałego wykonania
"Wystarczy spojrzeć, jak perfekcyjnie pokazano Austrię czy Szwecję, a naszą Justynę potraktowano jak dodatek do efektów specjalnych" - komentuje eurowizyjny ekspert.
Co na to sama Steczkowska?
Artystka dotychczas nie skomentowała sprawy, ale jej fani domagają się wyjaśnień od TVP. Tymczasem warto przypomnieć, że mimo wszystko zajęliśmy 5. miejsce - najlepszy wynik od 30 lat!
Waszym zdaniem - czy to był przypadek, czy celowe działanie? Piszcie w komentarzach! 🇵🇱🔥
PS Austria wygrała, ale polscy fanie wiedzą, kto naprawdę zasłużył na trofeum!